dokładnie
dokładnie
Dużo wolngo czasu to się siedzi i obsmarowywuje. Ja prowadzę maly salon fryzjerski juz 5 lat. Mam stalych klientow. Wiem, ze klienci sa rozni. Jednak niezadowolonych zawsze jakis 1 procent. Tylko niezadowoleni pisza bo gdzies musza wylac swoje żale. Tego ucza na psychologi biznesu. pozdrawiam
Dawno nieodświeżany temat, ale warto ostrzec....
Zdecydowanie najgorsza "myjnia", z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia. Zresztą ciężko w ogóle nazwać to myjnią. Totalna amatorszczyzna i absolutne chamstwo. Ci idioci zepsuli mi samochód zalewając w nim komputer pokładowy! Nie wiem jak to możliwe, ale najprawdopodobniej lali myjką ciśnieniową do wnętrza samochodu!!! Po odebraniu auta, samochód po prostu zwariował - światła nie chciały się wyłączyć, kluczyk nie działał, pod maską coś szumiało, podłoga była mokra. Krótko mówiąc, zamiast sprawnego auta, jakim dysponowałem dwie godziny wcześniej dostałem zepsutego rzęcha. Naprawa, do wykonania WYŁĄCZNIE w autoryzowanym serwisie (żaden elektryk nie chciał się tego podjąć), kosztowała ponad tysiąc złotych (mam na wszystko faktury i rachunki). Po zgłoszeniu reklamacji i uruchomieniu sprawy z ich firmą ubezpieczeniową "pan kierownik" udaje, że nie otrzymuje żadnych ponagleń do przesłania wymaganych dokumentów w celu rozpoczęcia zwrotu pieniędzy z tytułu ubezpieczenia. Przez to sprawa ze strony ubezpieczyciela została zamknięta (bo póki nie otrzymali dokumentów od tych oszustów, to nie mogą nic zrobić - PARODIA!, a ja mogę pożegnać się z odzyskaniem pieniędzy, które włożyłem w naprawę samochodu. Dzwoniłem do tej myjni wielokrotnie i za każdym razem "sympatyczna" pani informuje mnie, że "kierownik jest niedostępny", ale "wszystko mu przekaże". Przekazuje już ponad dwa miesiące i nadal NIC. Ta myjnia to po prostu banda amatorów i złodziei, którzy za nic mają uczciwość. Uważajcie na to żałosne miejsce, bo w najlepszym wypadku po prostu otrzymacie z powrotem brudne auto (a jakże, poza zepsuciem syfu też w całości nie ogarnęli). W najgorszym - będziecie potrzebować lawety i pilnej wizyty w salonie lub u mechanika oraz oczywiście grubego portfela. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim chamstwem i samowolką, jak w tym przypadku. Dałem im prawie dwa miesiące na załatwienie tej sprawy, a oni nadal mają mnie głęboko w tyłku! Cóż, skoro polubownie nie chcą zamknąć tematu, to spotkamy się w sądzie i będą płacić 3 x tyle.
Dobrze wiedzieć o takiej akcji.
Mi jakieś pół roku temu ukradli drobniaki ze schowka w podłokietniku. Spośród dużej ilości miedziaków wyciągnęli same piątki i dwójki, zorientowałem się kilka godzin później jak nie miałem na koszyk w supermarkecie. Napisałem do nich email w tej sprawie - ale nie raczyli nawet odpowiedzieć, więc ich olałem i więcej tam nie pojadę.