Witam.
Otóż ślicznotka miała zawał. Jadę na uczelnię w sobotę i silnik zaczął tracić moc. maxymalnie do 2000 obrotów/min kręcił i cały czas moc spadała. Podjechałem na stację otworzyłem maskę. Co około 15 sekund było słychać charakterystyczne chrząknięcia. Gdy odpaliłem maskę drugi raz to chrzęszczało już ciągle. Od 3 dni przy ruszaniu z pierwszego biegu słyszałem takie delikatne, ciche wycie silnika... Dzień przed zepsuciem się turbiny (bo to na nią obstawiam) dolałem do silnika ceramizer... do regeneracji silnika. Myślicie, że może to mieć coś wspólnego? Wiem, że turbina smarowana jest tym samym olejem z silnika, a ceramizer ma na celu zagęszczenie oleju. Kolega poleca od razu wymienić olej. Po drugie co z turbina. Znalazłem jedną nową za 900 zł, ale mechanik mówi, że to niemożliwe, że jest taka tania i że sama regeneracja kosztuje ok 900 zł. Moim zdaniem trochę przesadził, bo regeneracja kosztuje ok 600 zł jeżeli się nie mylę. Mam rację?
Co o tym sadzicie? co byście zrobili na moim miejscu? Ja planuję zakup nowej jeżeli się opłaci tą za 900 zł, jeżeli nie to nie będę kupował używanej, ale zregenerują swoją.
Auto: AR GT 2004 r, 1,9 JTD 150 KM