Jechałem dzisiaj do pracy, w pewnym momencie wywaliło wszystkie kontrolki i silnik się wyłączył. Uruchomiłem ponownie, wszystko było OK. Poza kontrolką "check engine". Po 10 km znowu zdechł, odpaliłem go i dojechałem do pracy. Zerknąłem pod maskę i widzę, że wypluło trochę oleju przez bagnet. Czyżby zamarznięta odma? I teraz pytanie: czy jeśli mam 34km do serwisu i właściwy poziom oleju, mogę sobie do nich powoli dojechać (do 2.000 obr.) czy raczej laweta?