Panowie, jest problem, obawiam się, że poważny. Moja Bella do tej pory zachowywała się wzorcowo- trochę za dużo paliła, ale jak już ustaliłem to termostat i już czekam na nowy (niestety dostępność dosyć mizerna), poza tym jutro jadę na montaż nowych opon, aby załatwić telepanie przy prędkościach. I akurat teraz, jak już myślałem, że sprawy mam poukładane cuś mi się schrzaniło.
Zaczęło się przedwczoraj- jechałem Alfą, jakiś gniotek zajechał mi drogę, interweniowałem, gaz poszedł w podłogę, 2-gi, 3-ci bieg, łajzę wyprzedziłem ale wyskoczyła mi kontrolka wtrysków i do domu jechałem dalej bez mocy. Zbytnio się nie przejąłem, miałem już raz tak, że ta kontrolka się zapaliła a po 5min zgasła. Wczoraj znów wytoczyłem Alfę i za każdym razem, kiedy deptałem prawy pedał dostawałem w prezencie kontrolkę i zmułę. Auto dobija do wysokich rejestrów i jak tylko ją wysprzęglę (albo zanim, nie wiem bo to chwila i raczej nie patrzę wtedy na deskę rozdzielczą) zapala się dioda i jadę dalej na mule. Kontrolka gaśnie po paru minutach jazdy. Wczoraj zrobiła mi tak 3x. Raz jakiś typ z Seata próbował swoich sił, potem chciałem przewieźć szwagra i niestety zaliczył tylko pierwszy bieg, a na koniec w tunelu za Blue City w Prymasa Tysiąclecia (Warszawiacy wiedzą o czym mówię) odkręciłem szyby i dałem po garach co by sobie przyjemności dostarczyć.
Niestety nie mam jeszcze FES`a więc nie wiem co to za błąd. Jak jadę powiedzmy, średnio agresywnie, tak do 4-5k obrotów nic się nie dzieje, ale wystarczy, że przeciągnę ją pod sam koniec skali i murowane, że dostanę trybem bezpieczeństwa w twarz. Jakieś sugestie?
Pomocy! ;)