W dniu dzisiejszym podjechałem pod garaż i postanowiłem wymienić przewody podciśnienia, bo się ze starości im popękało. Co prawda tego nie zrobiłem, ale mniejsza o to.
Chciałem wjechać autem do garażu i ku mojemu zdziwieniu samochód nie chciał odpalić. Kontrolka z immo się nie zapaliła po przekręceniu kluczyka, na panelu z LPG również brak prądu i jak kręciłem rozrusznikiem, to nawet obrotomierz się nie obudził.
Po zerknięciu w schematy wsadziłem ręce do bagażnika i wyjąłem przepalony duży bezpiecznik 40A (S36) zasilający przekaźnik główny. Wsadziłem inny i wszystko pięknie zadziałało ale do pierwszego i ostatniego uruchomienia. Silnik chciał zagadać, ale prądu już nie było.
Poruszałem jedynie instalacją idącą do cewek, czujników temperatury płynu i powietrza oraz do zaworu powietrza biegu jałowego, powypinałem wtyczki i powpinałem jak było i po włożeniu nowego bezpiecznika wszystko wróciło do normy.
Przyznam, że boję się dokończyć wymianę przewodów podciśnień, bo mi znowu Alfa strzeli focha.
Na samą myśl o przeglądaniu instalacji w komorze silnika dostaję niestrawności, bólu zębów i chce mi się płakać Pewnie gdzieś się izolacja ze starości wykruszyła, przełamała i się zwarło.
Jak macie jakieś pomysły, gdzie zacząć, to piszcie